Cieszę się, że mogę powitać Was kolejnym spacerowym postem 🙂
Po edycji wrocławskiej, tak cudnie odebranej, postanowiłam pokazać Wam świetne miejsce w Poznaniu.
Do stolicy wielkopolski przyjechaliśmy na weekend– głównie za sprawą psich targów (relację macie tutaj) ale mieliśmy do zrealizowania także misje pt. sesje zdjęciowe 😉
W sumie wyszło na to, że przeszliśmy pieszo pół miasta ale nie skupiałam się na dokumentowaniu miejsc w których byliśmy w towarzystwie dziewczyn fotografek. Jeszcze będzie okazja by tam zajrzeć 🙂
Teraz chcę Was zabrać w miejsce zaskakujące, które na mapie nie jest jakoś szczególnie ładnie zaznaczone.
Mieliśmy iść na szybkie siku, żeby piesol troszkę odpoczął a łaziliśmy trzy godziny– to chyba wiele tłumaczy? 😉
Tak jak wspomniałam, miał to być szybki spacerek w najbliższym miejscu zielonym od naszej kamienicy- tj. Skwer Jana Suwarta. Na pierwszy rzut oka, zwykły, zadbany, zielony skwerek z wieloma asfaltowymi alejkami.
Kwietniową porą kwitły w wielu miejscach przepiękne tulipany i nie mogłam nie skorzystać z takiej okazji. Taj był zmęczony więc bardziej pogodzony z losem modela 😉
Odważyłam się go tam nawet spuścić ze smyczy bo mimo weekendu i pory spacerowej, nie było tam nikogo. W połączeniu z uwielbianym likerem Taj jest stuprocentowo odwoływalny więc spoko- każdy niech ma trochę radości z życia 😉
I w pewnym momencie Tajo zniknął… A może już wiecie, gdy on to robi tak niespodziewanie i dzikim galopem to może to oznaczać tylko wodę!
Poleciałam za nim i oniemiałam. Ukazał mi się nasz ulubiony krajobraz- zielona łąka i rzeka.
Idealne miejsce dla nas i tego puste- no serio! Nazywa się na mapie „Wartostrada”
Więc szaleliśmy najpierw po trawce a później przy wodzie. Przydała się Tajowi taka ochłoda.
Aporty wodne to jest to co czarny diabełek kocha najbardziej!
Mijali nas pojedynczy biegacze ale wyobrażam sobie ile ludzi spotyka się tu w okresie wakacyjnym!
Bulwar idealny na piknik i relaks nad wodą.
Służby porządkowe były właśnie w trakcie przygotowań terenów na gorące miesiące.
Najpierw poszliśmy w kierunku Mostu Bolesława Chrobrego ale z racji tego, że trasa była ujednolicona a Taju już mocno zasapany przez panującą gorączkę, postanowiłam zawrócić i iść w stronę Mostu Św. Rocha i tam planowałam szukać cywilizacji.
Okazało się, że można sobie pod tą konstrukcją przejść i kontynuować trasę i serio, chciałam tylko zobaczyć jak to tam wygląda, czy teren jest bardziej zmodernizowany ale ujrzałam Park Tadeusza Mazowieckiego i przepadłam!
Rosło tu mnóstwo krzaków forsycji czyli w końcu mogłam spełnić swoje marznie fotograficzne i wcisnąć czarnego w żółte 😉
Przyznajcie, że te fioletowe drzewka też cudnie się z diabłem komponują 😉
Wróciliśmy do domu zmęczeni, zgrzani ale zaskoczeni i radośni 😀
Bardzo polecam te miejsca na spacery z psem, teren jest na tyle urozmaicony, że każdy znajdzie coś dla siebie- i frisbowiec i fotograf 🙂
Przed mocno grzejącym słońcem schowaliśmy się pod drzewami i było cudownie jak w lesie…
Uwielbiam takie miejsca dlatego polecam Wam je bardzo mocno! Sama chętnie tam wrócę by okazji kolejnej wizyty w Poznaniu 😉
Mam nadzieję, że dzisiejszy spacerek również przypadnie Wam do gustu 🙂